Ulubioną pozycją Mikołaja zdecydowanie jest pozycja siedząca, jednak brakuje mu jeszcze trochę do samodzielnego siedzenia. W związku z tym samodzielnie może jedynie leżeć. Ale nie leży zbyt długo w jednym miejscu. Pozostawiony z jednej strony pokoju w kilka sekund potrafi się przetransportować na środek pokoju i lizać podłogę albo dywan. Albo wsunąć się pod kaloryfer. Nie jest to jeszcze żadne raczkowanie, raczej turlanie. Z pleców na brzuch. Z brzucha na plecy. Itd. Ale trzeba pilnować małego kolesia, bo nigdy nie wiadomo gdzie się tym razem zaturla. Bardzo dużo grucha: "grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr". Taka rozmowa. Kiedy trzymając go na rękach chcę coś zrobić/zjeść/napić się Mikołaj ochoczo się na to rzuca. Jego samopoczucie jest raczej czarno-białe. Albo ma świetny humor i się śmieje, albo cierpi i płacze. Ostatnio niestety było trochę płaczących męczących dni. Zęby męczą go nieustannie od kilku miesięcy, ale coś nie chcą się pokazać. Mam nadzieje, że jak już wyjdzie ząbek to trochę to wszystko zelżeje. No i do tego znowu przeziębienie i katar. Ale już prawie przeszło.
Adelka kilka dni spędziła najpierw u jednych a później u drugich dziadków, więc miała możliwość trochę ode mnie odpocząć i spędzić trochę czasu w sposób inny niż na co dzień. I bardzo jej się podobało. Właściwie to nie chciała wracać. I wcale jej się nie dziwię, bo na pewno potrzebowała w końcu pobyć w centrum zainteresowania.