To już 3 miesiące jak Mikołaj przyszedł na świat. Już czy dopiero. Bo ja oczywiście czuję się, jakby był z nami od zawsze. Ostatnio spytałam Adelkę, czy pamięta jak jeszcze nie było Mikołaja i ona oczywiście już tego nie pamięta. Bo co by nie było, to jednak poprzednie 9 miesięcy była przyzwyczajana do tego, że będzie braciszek. Teraz to jest „mój Mikołajek”, albo „nasz Mikołaj”. Adelka znów jest wesoła i coraz chętniej się z nim bawi, nawet jej własnymi zabawkami(praktycznie oddała mu swojego serduszkowego balona). A każdego wieczoru przed snem musi koniecznie zrobić mu cacy i pocałować w czółko. Jestem pełna podziwu dla Mikołajowej „balonowej zabawy”. Na początku po prostu uwielbiał się na niego patrzeć, bo czerwony, bo błyszczący. Potem chwytał tasiemkę do rączki i trzymał sobie balonika. A jak zauważył, że balon odlatuje jak go puści to teraz najlepszą zabawą jest wypuszczanie go z ręki i patrzenie jak leci do sufitu.
Mikołaj zdecydowanie-jak jego siostra- odróżnia dzień od nocy i wie, że w nocy należy spać. Więc złowrogie przepowiednie, bądź nie całkiem miłe życzenia, co do tego, żeby "drugie dziecko nie spało tak pięknie jak pierwsze" się nie spełniły. Chwała mu za to:) Mikuś uśmiechami obdarowuje nas już od samego rana (czyli mniej więcej od 9, a zdarza się, że nasz dzień zaczyna się o 10:30?!?eee) i uwielbia konwersacje. Oczywiście są też gorsze chwile, czasem ciężko zasnąć, czasem boli brzuszek i….. chyba idą zęby. W każdym razie piąstka dość często ląduje w buzi a nasz mały koleś strasznie się ślini.
Adelka: Mamo, mogę Schoko-Bonsa?
Ja: Możesz.
Adelka: I wcale nie będę gruba?:)
Hę. No cóż. To się okaże. Ale troszkę mnie zaskoczyła tym pytaniem;)